Białystok-Juchnowiec-Ploski-Czyże-H-ka
-
DST
76.00km
-
Czas
03:16
-
VAVG
23.27km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Kross Grand Energy
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś w końcu udało się wykręcić jakieś konkretne kilometry. Pojechałem po pracy odstawić samochód do warsztatu w Białymstoku. Kilka miesięcy temu robili mi turbinę i od tego czasu jak samochód stoi w miejscu a silnik jest odpalony to przez nawiew wchodzą do środka spaliny. Ciągle nie było czasu tym się zająć. Mam nadzieję, że jutro zlikwidują problem. Wziąłem więc rower do bagażnika i z powrotem wracałem rowerem. Najpierw pół godziny zeszło na przejechanie Białegostoku z północy na południe. Kiepsko się jeździ po mieście, niby są DDR fajne, asfaltowe, ale co chwilę trzeba się zatrzymywać na światłach. Ciężko było przez te pół godziny jakiś rytm złapać, aż dojechałem do tego miejsca:
Zdjęcie zrobione "od tyłu", znaczy odwróciłem się. Dalej już nie było tej DDR co po prawej stronie i trzeba było jechać drogą w kierunku Juchnowca. Nie jest to najkrótsza droga, ale ta którą normalnie się jeździ do Białegostoku z Hajnówki, przez Narew, Zabłudów jest w remoncie i ciężko by tam się jechało rowerem. Ta dzisiejsza opcja też była taka sobie ze względu na mecz Jagiellonia - Rio Ave, na który tędy właśnie jechali kibice z okolic Bielska Podlaskiego, Hajnówki. W co drugim samochodzie jadącym z naprzeciwka byli ludzie ubrani w złoto-krwiste koszulki. Wjazd od tej strony do Białegostoku jest praktycznie na stadion. No ale to nie był jakiś wielki problem, ważne że asfalt tam jest ładny, poza tym miejscem:
Hryniewicze - tuż za Białymstokiem, postałem tu kilka minut, ale to już były ostatnie światła na dziś. Po chwili kolejny postój, bo znak niebywale długi:
Dalej była już jazda przez jakąś godzinę bez zatrzymywania się. Dopiero za mostem na Narwi przerwa na zdjęcie:
Tu musiałem jakieś 2km jechać DK 19. Na szczęście nie było dużego ruchu, bo droga dość wąska jak na krajówkę. Potem robiłem przerwy co pół godziny na smsa do żony. I tak godz. 19 - Ploski, godz. 19:30 - Pasynki. W Pasynkach jest taka cerkiew:
Coś mi zaparował obiektyw w telefonie, ale coś tam można zobaczyć. Tu miałem trochę ponad 50km na liczniku i średnią ok. 25km/h. Dalej było gorzej. Godzina 20:00 - Czyże. Tu skończyło mi się picie (piłem dość oszczędnie (0,75/50km), a że nie było sklepów, to pomyślałem, że kupię na stacji paliw w Zbuczu za jakieś 10 minut. Tam miałem trochę szczęścia - akurat sprzedawca wychodził i mówi mi, że pracują do 20, ale zlitował się nade mną i sprzedał mi butelkę wody. Trzeba było wziąć większą a ja wziąłem pół litra, żeby dobrze w koszyczku leżała, a te pół litra to mogłem od razu wypić. Musiałem rozłożył na 2 picia na stacji pół butelki i resztę na później, bo zostawało jakieś 13 km do domu. Zrobiłem też się głodny i zmęczony, ale jak wyjechałem na DW Bielsk-Hajnówka, to jakoś nabrałem energii. Szybko jadące samochody sprawiały, że też trzeba było jechać szybko. No może nie tak jak one, ale przynajmniej ponad 20km/h, bo bywało nawet poniżej przez jakiś czas. Dojechałem do domu w normalnym stanie, jeszcze z dziećmi w piłkę pograłem :) Fajna wycieczka, oby więcej takich, bo kondycji to tylko na 50km normalnej jazdy mi dziś starczyło, dalej było ciężko. Zobaczymy jak się ułoży, może odebrać samochód też pojadę rowerem... No i mapka na koniec:
komentarze
U mnie najdłuższa ma "tylko" 23 i zapisali ją pionowo, w 3 rzędach :D
http://st15.static.bikestats.pl/userimages,20180717,243025,244360,orig.jpg
Super średnia jak na przejazd przez duże miasto...
Dwie ostatnie fotki bardzo ładne! Nawet zaparowanie obiektywu dodało klimatu...
Niewodnica Nargilewska-Kolonia to jedna z dłuższych nazw miejscowości jakie widziałem.