Setka 1/2019 H-ka-Orla-Bielsk-Pulsze-Mulawicze-Bielsk-Czyże-H-ka
-
DST
108.80km
-
Czas
04:21
-
VAVG
25.01km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Kross Grand Energy
-
Aktywność Jazda na rowerze
Więc w końcu nadszedł dzień pierwszej setki w tym roku. Dziś po pracy mieliśmy mieć wyjście ze znajomymi z pracy na pizzę i napój, ale kilku osobom coś tam wypadło i przełożyliśmy na za tydzień. W sumie to ucieszyłem się z takiego obrotu sprawy, bo skoro zarezerwowałem popołudnie na wyjście, to można je przeznaczyć na coś pożytecznego, czyli na przejechanie setki. Żeby nie wrócić w nocy to trzeba wystartować gdzieś ok. 16 i tak zrobiłem. Plan na jazdę wymyśliłem w pracy. Wiatr niewielki, temperatura wysoka, zero szans na deszcz, wszystko idealnie. Zacząłem od jazdy na zachód w stronę Bielska, ale przez Orlę, żeby było nieco więcej kilometrów. W Orli pierwszy sms do żony i zatrzymanie na zdjęcie:
1) 23km minąłem Orlę:
Dla przypomnienia - gmina Orla ma nazwy miejscowości w dwóch językach po polski i białorusku. Dalej był Bielsk, a za Bielskiem kończy się znana mi droga i zaczyna coś nowego. W Augustowie koło Bielska (nie mylić z tym na Mazurach) byłem po raz pierwszy w życiu, a jest tam taka cerkiew:
2) 39km Augustowo:
Dalej była droga takiej sobie jakości, ze sporą ilością dziur. Nic tam ciekawego nie było. Jak skręciłem w prawo to w końcu po prawie 50km wiatr zaczął wiać korzystniej względem mojej jazdy. Tak sobie zaplanowałem, że najpierw pod wiatr a powrót z wiatrem. Był on minimalny, ale zawsze lżej jechać mając go w plecy. Były wioski Pulsze, Łapcie i jeszcze jakieś dwie, których nazw już nie pamiętam.
3) 55km wieś Łapcie:
Potem skręciłem w prawo na Mulawicze, Stołowacz, Orzechowicze. W żadnej z tych wiosek nie zauważyłem sklepu, a już mi się picie skończyło, więc jakiś 20km jechałem bez picia. Miałem zamiar kogoś poprosić o dolanie wody do butelki ale też okazji ku temu nie było, a nie byłem aż tak spragniony, żeby zachodzić specjalnie do kogoś do domu po wodę. Następnym razem muszę rozplanować tak trasę, żeby jakieś większe miejscowości były po drodze ze sklepami. W końcu po 74km był Lidl w Bielsku Podlaskim, gdzie kupiłem bułeczki i picie. Przerwa trwała jakieś 20 minut, póki zrobiłem zakupy, zjadłem pod sklepem, odpocząłem nieco i można było dalej jechać. Do setki wystarczyłby wracać standardowo drogą wojewódzką Bielsk-Hajnówka, ale ja sobie urozmaiciłem i pojechałem najpierw w stronę Narwi, skąd skręciłem na Pasynki, Łoknicę, Podrzeczany i byłem w Czyżach.
4) 93km Czyże:
Już wiedziałem, że bez dokręcania wyjdzie setka a nawet trochę ponad. Za Czyżami jest kilka podjazdów, tu już było ciężko, ale jakieś 20km/h na nich utrzymywałem. W Zbuczu wjechałem na DW 689 i już jechałem nią do Hajnówki. 100km wybiło za Zbuczem, miałem wtedy według licznika czas jazdy 3:57. Więc spełniłem swój plan, przejechać setkę poniżej 4 godzin. Ostatni odcinek jechało mi się lekko, pod 30 km na godzinie, nawet pobiłem swój PR na odcinku Zbucz-Hajnówka, mimo, że wiatr nie wiał mocno i byłem już nieco zmęczony. Łącznie wyszło prawie 109km, to moja życiówka od kiedy zacząłem rejestrować jazdy. Wcześniej chyba też tyle za raz nie przejechałem, więc PR jak nic :) Czuję się świetnie. Ale jakoś nie chce mi się póki co siedzieć na siodełku :) I to by było na tyle, jeszcze mapka: